2014/01/27

Conversation Club

W ramach praktyki języka angielskiego dla tureckich studentów nasz wykładowca- profesor Emre organizował co tydzień spotkania. Cała zabawa polegała na dzieleniu się na grupy, w których mentorami byli Erasmusi. Grupy mieszane, za każdym razem zmiana mentorów. Post raczej nie będzie wspomnieniem, a podsumowaniem poziomu językowego turków i naszych rozmów. Ciężko jest wymagać od sprzedawców na bazarze czy taksówkarzy jakiegokolwiek wykształcenia, choć nie mogę zaprzeczyć, że to się nie zdarzyło, ale jak to się mówi- raz na sto przypadków. Szybko zrozumiałam, że cokolwiek i gdziekolwiek się stanie raczej za łatwo się z nikim tutaj nie dogadam...
Od studentów, którzy ukończyli wszystkie poziomy edukacji i dostali się na studia, które poprzedzają egzaminy oczekuje się chociaż najmniejszych podstaw. Niestety, ci którzy mają szczęście, pochodzą z lepszych domów i mają możliwości wyjeżdżają do Europy- w ramach programu Erasmus lub do USA na Work&Travel to potrafią mówić płynnie- reszta niekoniecznie. Każde najprostsze zdanie sprawia im trudność. Zastanawiam się w czym jest problem. Uniwersytet oferuje im kursy w języku angielskim, na które muszą uczęszczać i zaliczać egzaminy. Mają możliwość praktyki z nami. I tak to na nic. Każde spotkanie było dla mnie trudne. Godzinę musiałam siedzieć i próbować wydusić z nich chociaż trochę informacji. Wszystko powoli, z pomocą rąk i słownika. Tematy różne, często narzucane przez nauczyciela, ale i tak w trakcie przez nas zmieniane. Dużo pytań z ich strony o Polskę, o życie w Europie. Można było zauważyć u nich pewną fascynację. Większość snuje marzenia, żeby się tu przenieść. Byle dalej od swojego kraju. Młodzi ludzie chcą uciekać z Turcji. Obecnie problemem jest władza jaką mają i perspektywa, że mimo wszystko się nie zmieni. Nieraz pytałam, że skoro słyszę tyle głosów niechęci to przy następnych wyborach wygra partia przeciwna, za którą wszyscy się opowiadacie. Twierdzą, że ich w porównaniu do wszystkich mieszkańców Turcji i tak jest za mało. Starsi są za obecną władzą, wszyscy mieszkańcy wschodu i niższych klas społecznych również. 

Zero nadziei na zmianę. To straszne czuć się tak niepewnie w swoim kraju i od początku zakładać, że chce się stąd wyrwać. Oczywiście wszystko to tylko plany, które i tak 3/4 nie spełni. Przede wszystkim na problemy wizowe, które stanowią największą przeszkodę i stypendium studenckie, które zobowiązuje ich do przepracowania pewnego okresu w kraju. Dokładnie jak długo nie powiem, gdyż wszystko zależy od długości studiów, czy tego czy ktoś założył rodzinę czy nie. Mimo dużej populacji kraj dalej prowadzi politykę prorodzinną i wspiera młode pary. To w tym kraju jest bardzo dobre, gdyż możliwość pójścia na studia mają wszyscy, bez wyjątków. Co więcej, nawet więźniowie mogą studiować i uczęszczać na egzaminy. To był ogromny szok jak pod uniwersytetem stał wóz żandarmerii czekający na studenta. Co prawda był on pilnowany przez 6 uzbrojonych żandarmów, ale sam fakt jego obecności tam przysparzał o gęsią skórkę. Kolejne tematy sprowadzały się do mnie. Jak mi się tu podoba, co myślę o ich kraju, mężczyznach, jedzeniu. Gadanie o wszystkim i o niczym. Mimo wszystko zawsze po spotkaniach wychodziłam zadowolona. Grupa była z pierwszego roku, dzieciaki w wieku 18-19 lat. Wszyscy przemili, zauroczeni moją osobą i opowieściami. Ja natomiast starałam się zawsze odwzajemniać ich uprzejmości i w miarę możliwości powiedzieć coś miłego i motywującego. 


1 komentarz:

  1. Dziękuję za miły komentarz.

    A teraz rozejrzę się i rozgoszczę u Ciebie ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń