Wymiany tego typu to świetna okazja, żeby poznać ludzi różnych narodowości, sprawdzić czy faktycznie ich zachowania zgadzają się z popularnymi stereotypami. Nieźle się przy tym ubawiłam, bo faktycznie większość z nich się zgadza. Oczywiście nie powinno się generalizować, bo każdy człowiek jest inny na swój sposób, ale obserwując zachowania kilku osób tej samej narodowości dało się znaleźć cechy wspólne. Raczej nie jestem człowiekiem, który wszystkich uwielbia, długo przekonuje się do ludzi, tak więc moja opinia może być troszkę negatywna. Bierzcie to z dystansem...
Hiszpanie... Tu akurat tylko przedstawiciele męskiej płci. Przystojni całkiem, szaleni, głośni i bardzo charakterystyczni. Na imprezie jak dobrali się wszyscy razem, zazwyczaj podpici, tańczyli, skakali i nie było na nich mocnych. Fiesta trwała w najlepsze! Czeszki, słowaczki i białorusinki... Można scharakteryzować razem, spokojne i mądre dziewczyny. Uwielbiałam słuchać ich języka. Taki 'zmiękczony' polski. Przezabawne niektóre słowa, ale wszystkie raczej podobne do naszych. Francuzi... Nawet mówiąc po angielsku nie odpuszczali akcentu i zajmowało sporo czasu, żeby zrozumieć co oni mówią. Również dumni ze swej narodowości. Organizowali nawet imprezy tematyczne z francuskimi przekąskami, tak próbując zaprezentować swój kraj. Niestety na żadną nie poszłam... co za strata.
Holendrzy... Zieloni (if you know what I mean ;p). Również trzymający się w swojej grupie, ale i otwarci na innych. Lekko podchodzący do życia, raczej wolą się bawić niż robić. Turcy... w każdym poście staram się coś wspomnieć o ich mentalności i zachowaniach. Leniwi to fakt. Godzinami potrafią siedzieć przy herbacie. Niepijący, ale potrafiący się bardzo dobrze bawić. Zarówno kobiety jak i mężczyźni to doskonali tancerze. Trochę zaborczy, jeśli chodzi o facetów. Kobiety raczej skromne, z bardzo niską samooceną. Zawsze starają się ci nieba uchylić. Są mili i pomocni, lecz to tylko na pozór. Grają, żeby ugrać swoje. I nieważne czy mówimy o wykładowcy, sprzedawcy z bazaru czy zwykłym znajomym.
Wisienkę na torcie zostawiłam na koniec. Nie bez powodu wzięło się powiedzenie Polak Węgier dwa bratanki. W czasie Erasmusa najbardziej zaprzyjaźniłam się z jedną węgierką. Aniko- lekka wariatka, ale twardo stąpającą po ziemi. Przenieść ją na arenę polską nie zobaczyłby różnicy. Identycznie imprezującą, z takim samym podejściem do świata i ludzi. I jeśli chodzi o nasze kraje, podobieństw jest masa, więc można by złączyć Polskę z Węgrami i płacić podatki na jeden rząd, bo innych różnic nie widać... :)
Jakie Ty masz szalone i barwne życie.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci tego zazdroszczę :)
Myślę, że każdy ma szalone i barwne życie na swój sposób.:) A ty już na pewno!
Usuń