Rok akademicki dobrze się nie zaczął, a po dwóch tygodniach przerwa świąteczna. Kurban Bayrami - zwane Świętem Ofiar. Jest to najważniejsze święto muzułmańskie. Jedną z tradycji jest kupno owcy, barana lub krowy, którą zabija się rytualnie i mięso dzieli się odpowiednio dla potrzebujących, krewnych i swojej rodziny. Następnie spożywa je się na wspólnej uczcie. Oczywiście jak święta to prezenty. Większość młodych tylko w tym widzi sens świąt, dlatego też w ogóle wraca w tym czasie do swoich rodzinnych domów. To akurat przykład moich znajomych, którzy tłumaczyli mi nawet w jaki sposób muszą ucałować ojca, aby dostać pieniądze. Bez sensu, ale każdy ma inne priorytety. Wizja spędzenia tygodnia wolnego i nic nie robienia nie była najlepsza, więc zrodził się spontaniczny pomysł wycieczki do Istanbułu. 5 dni przed zabukowałyśmy bilety- niecałe 25 euro i w poniedziałek 14.10.2013r. zaczęliśmy zwiedzanie tego cudownego miasta!
Zaczęłyśmy od Grand Bazaaru, bo ze względu na święta od wtorku miał być zamknięty. Nie spędziłyśmy tam dużo czasu, przede wszystkim dlatego, że to nie był nasz cel i również ceny były znacznie wyższe niż w Izmirze. Ale nie można było wyjść z pustymi rękoma, więc skromny zegarek został zakupiony. Już od kilku dni nasze znajome z Izmiru były w Istanbule, więc umówiliśmy się z nimi i poszliśmy na prom, który pływa wzdłuż cieśniny Bosfor. Cieśnina ta znajduje się pomiędzy dwoma kontynentami Europą i Azją. Jak wiadomo Istanbul jest miastem położnym na dwóch kontynentach. Część z najważniejszymi zabytkami i miejscami wartymi zobaczenia znajduje się po stronie Europejskiej. Przed wycieczką zostałyśmy zachęcone do zjedzenia specjału, który trzeba zjeść koniecznie w Istanbule i koniecznie w tym miejscu przy promach. Balik Ekmek- ryba w bułce z cebulą. Tak, stanowczo lepiej brzmi po turecku. Pierwsze kulinarne rozczarowanie w Turcji. Chociaż inni się zajadali...
Po powrocie do hostelu czekała na nas niespodzianka. Okazało się, że w hostelu pracuje polka, która zauroczona Turcją postanowiła tam zamieszkać. Jej przygoda również rozpoczęła się z programem Erasmus, potem przyjechała tam na praktyki i po skończeniu studiów przeniosła się na stałe. Pracowała w hostelu jako pomoc do wszystkiego. Meldowała w pokojach, pobierała opłaty, przygotowywała śniadania i służyła pomocą w razie jakichkolwiek problemów. Mieszkała na dachu hostelu. W malutkim, dobudowanym pokoiku. Nie będę oceniać jej decyzji, po prostu ja nigdy bym się na to nie odważyła. Z obserwacji wynikało, że kręcił się koło niej jakiś mężczyzna, więc do końca nie jestem pewna co tak na prawdę było powodem przeprowadzki. Ach, ci turcy, co oni w sobie mają, że te polki się w nich zakochują -.- Żeby było mało to nie jedyna historia miłości polsko- tureckiej. Takich historii poznałam około 20 bezpośrednio i pośrednio. Oczywiście większość rozpoczęła się na wymianach... Ale spokojnie, o mnie nie musicie się martwić :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz