2014/01/19

Istanbul dzień 1


Rok akademicki dobrze się nie zaczął, a po dwóch tygodniach przerwa świąteczna. Kurban Bayrami - zwane Świętem Ofiar. Jest to najważniejsze święto muzułmańskie. Jedną z tradycji jest kupno owcy, barana lub krowy, którą zabija się rytualnie i mięso dzieli się odpowiednio dla potrzebujących, krewnych i swojej rodziny. Następnie spożywa je się na wspólnej uczcie. Oczywiście jak święta to prezenty. Większość młodych tylko w tym widzi sens świąt, dlatego też w ogóle wraca w tym czasie do swoich rodzinnych domów. To akurat przykład moich znajomych, którzy tłumaczyli mi nawet w jaki sposób muszą ucałować ojca, aby dostać pieniądze. Bez sensu, ale każdy ma inne priorytety. Wizja spędzenia tygodnia wolnego i nic nie robienia nie była najlepsza, więc zrodził się spontaniczny pomysł wycieczki do Istanbułu. 5 dni przed zabukowałyśmy bilety- niecałe 25 euro i w poniedziałek 14.10.2013r. zaczęliśmy zwiedzanie tego cudownego miasta!
Lądowaliśmy na lotnisku ze strony azjatyckiej, więc do hostelu mieliśmy długą drogę. Autobus, prom, tramwaj, aż po 2 godzinach dostaliśmy się do centrum i do naszego hostelu. Na booking.com wszystko wyglądało pięknie, ale w rzeczywistości nasz hostel to była tragedia... W tym czasie przylecieli też Erasmusi z Ankary, więc była nas spora grupa ok.14 osób, więc zamówiliśmy sobie największy pokój, żeby mieszkać razem. Nie wymagam 5 gwiazdowych hoteli, ale plandeka zamiast okna, 24 łóżka na 20 metrach kwadratowych to lekka przesada. Do tego próbowaliśmy się przespać, a tu góra- dół, góra- dół, ktoś biegał, bo jakby tego było mało w pokoju były schody na taras. I nagle przychodzi wybawiciel Ahmet- sympatyczny, uśmiechnięty turek. IT'S NOT WORKING, YOU KNOW? Paulina zerwała się z łóżka wymachując opaską na oczy. Z tego akurat śmiejemy się do dzisiaj. Po krótkiej rozmowie, zyskałyśmy nowego przyjaciela, który zaczął działać, żeby znaleźć nam lepszy pokój. Poprzestawiał ludzi, z pokoju do pokoju i tak dostałyśmy 6 osobowy, zamykany na klucz pokoik. Super. Teraz spokojnie możemy się rozpakować i ruszyć w miasto.

Zaczęłyśmy od Grand Bazaaru, bo ze względu na święta od wtorku miał być zamknięty. Nie spędziłyśmy tam dużo czasu, przede wszystkim dlatego, że to nie był nasz cel i również ceny były znacznie wyższe niż w Izmirze. Ale nie można było wyjść z pustymi rękoma, więc skromny zegarek został zakupiony. Już od kilku dni nasze znajome z Izmiru były w Istanbule, więc umówiliśmy się z nimi i poszliśmy na prom, który pływa wzdłuż cieśniny Bosfor. Cieśnina ta znajduje się pomiędzy dwoma kontynentami Europą i Azją. Jak wiadomo Istanbul jest miastem położnym na dwóch kontynentach. Część z najważniejszymi zabytkami i miejscami wartymi zobaczenia znajduje się po stronie Europejskiej. Przed wycieczką zostałyśmy zachęcone do zjedzenia specjału, który trzeba zjeść koniecznie w Istanbule i koniecznie w tym miejscu przy promach. Balik Ekmek- ryba w bułce z cebulą. Tak, stanowczo lepiej brzmi po turecku. Pierwsze kulinarne rozczarowanie w Turcji. Chociaż inni się zajadali...

Po powrocie do hostelu czekała na nas niespodzianka. Okazało się, że w hostelu pracuje polka, która zauroczona Turcją postanowiła tam zamieszkać. Jej przygoda również rozpoczęła się z programem Erasmus, potem przyjechała tam na praktyki i po skończeniu studiów przeniosła się na stałe. Pracowała w hostelu jako pomoc do wszystkiego. Meldowała w pokojach, pobierała opłaty, przygotowywała śniadania i służyła pomocą w razie jakichkolwiek problemów. Mieszkała na dachu hostelu. W malutkim, dobudowanym pokoiku. Nie będę oceniać jej decyzji, po prostu ja nigdy bym się na to nie odważyła. Z obserwacji wynikało, że kręcił się koło niej jakiś mężczyzna, więc do końca nie jestem pewna co tak na prawdę było powodem przeprowadzki. Ach, ci turcy, co oni w sobie mają, że te polki się w nich zakochują -.- Żeby było mało to nie jedyna historia miłości polsko- tureckiej. Takich historii poznałam około 20 bezpośrednio i pośrednio. Oczywiście większość rozpoczęła się na wymianach... Ale spokojnie, o mnie nie musicie się martwić :P





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz